Mistrz i Małgorzata cz. 3 - 1988. Wisła Can-Pack Kraków - Mistrz Polski 2007, mecz cz. 1. Agnieszka Kublik i Magdalena Środa oraz Małgorzata Kidawa-Błońska, cz. III, "Oczekiwania". YouTube se mobilise pour protéger le bien-être émotionnel des jeunes ! Siła i ponadczasowość dzieła Bułhakowa polegają na tym, że wciąż można odczytywać je na wiele różnych sposobów. Jednym z nich jest pojmowanie Mistrza i Małgorzaty jako traktatu o wolności w różnych jej wymiarach. Pisarz ukazał w powieści zniewolone miasto. Moskwa lat trzydziestych to miejsce, w którym wszystko i wszyscy są kontrolowani przez totalitarną władzę. W konsekwencji mieszkańcy stolicy Rosji pozbawieni zostali swoich elementarnych swobód. Zniewolenie to doprowadziło do sytuacji zaniku podstawowych więzi społecznych, takich jak przyjaźń, solidarność, koleżeństwo, dobre sąsiedztwo czy nawet miłość. Bułhakow nie widział jednak wyjścia z tej sytuacji. Dlatego też jedyną drogę do wolności dla swoich bohaterów widział w śmierci i przejściu na inny świat. Ponadto utwór zawiera również postulat konieczności istnienia wolności słowa i twórczości. Widać to poprzez sytuację mistrza, któremu Massolit zabrania wręcz pisania o postaciach biblijnych, ponieważ państwo rosyjskie nakłaniało ludzi do ateizmu. Chęć tworzenia w zgodzie z własnymi przekonaniami i rzetelną prawdą były u mistrza tak silne, że doprowadziły go do załamania nerwowego. Bułhakow dał jasno do zrozumienia, iż nikt, żaden cenzor czy wydawca, nie ma prawa zabraniać twórcy tworzyć. Narzucanie artyście tematu, stylu czy formy godziło w ducha sztuki i wartości humanistyczne. Wolność objawia się też w zachowaniu Małgorzaty. Kobieta, która od ponad dziesięciu lat tkwiła w nieszczęśliwym, związku małżeńskim, nie wahała się ani chwili, żeby porzucić dostatnie życie, kiedy poznała mistrz – miłość swojego życia. Bohaterka odrzuciła wszelkie konwenanse i podążała za głosem własnego serca. W ten sposób przejawiła swoją wolność obyczajową, postępując niczym Anna Karenina z powieści Lwa ten artykuł?TAK NIEUdostępnij Jesteś w: Ostatni dzwonek-> Mistrz i Małgorzata Wybrane adaptacje „Mistrza i Małgorzaty” Z racji tego, że dzieło Bułhakowa jest dziełem ponadczasowym, przybliżającym problematykę społeczno – filozoficzną, moralną itp. dokonywano jego licznych adaptacji. Powstało kilka wersji filmowych i szereg spektakli teatralnych grywanych Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata Postać Małgorzaty przybliża wstępnie tajemniczy mężczyzna, opowiadając o niej swojemu słuchaczowi w szpitalu. Z opowieści wyłania się portret nieszczęśliwej kobiety, której nie satysfakcjonuje dotychczasowe życie, ponieważ brak w nim prawdziwej miłości: „No więc ona mówiła, że wyszła tego dnia z domu z bukietem żółtych kwiatów właśnie po to, bym ją wreszcie odnalazł, i gdyby tak się nie stało, otrułaby się, bo jej życie pozbawione było sensu.” Następnie Bułhakow poświęca jej cały rozdział (Małgorzata) ukazując ją jako niezwykłej urody, inteligentną trzydziestolatkę. Była zamężna, ale bezdzietna. Wyszła za mąż w wieku dziewiętnastu lat. Nie mogła narzekać również na swoja sytuację materialną. Wiele kobiet chętnie by się z nią zamieniło: „(...) Małgorzata była piękna i mądra. (...) Trzydziestoletnia bezdzietna Małgorzata była żoną wybitnego specjalisty, który w dodatku dokonał pewnego odkrycia o ogólnopaństwowym znaczeniu. Jej mąż był młody, przystojny, dobry, uczciwy i uwielbiał żonę.” Para małżonków zamieszkiwała w pięknej gotyckiej willi w pobliżu Arbatu. Nie „dotykały” Małgorzaty sprawy dnia powszedniego, nie musiała pełnić roli gospodyni domu. Od tego miała służbę. Jej osobistą służącą była Natasza. W jej życiu brakowało jedynie miłości. Nie czuła się kochana. Pewnego dnia spotkała mistrza i miłość poraziła ich w jednej chwili. Czuli, jak gdyby obydwoje znali się od dawna. Pomiędzy parą przypadkowych przechodniów narodziło się potężne uczucie: „(...) mistrz i nieznajoma tak się pokochali, że stali się nierozłączni.” Małgorzata została pierwszą „czytelniczką” i „recenzentką” powieści mistrza, mawiała nawet, „że w niej kryje się całe jej życie”. Dostrzegła u ukochanego wielki talent, wspierała go, „nie mogła doczekać się przyobiecanych ostatnich słów o piątym procuratorze Judei.” Była przy najdroższym w chwilach dla niego trudnych, gdy kilku literatów w serii krytycznych artykułów, wyśmiało dzieło jego życia i talent. Pragnęła być z nim mimo jego osobistej porażki. Zdecydowała się odejść od męża. Pewnego jesiennego wieczoru zastała ukochanego w trakcie niszczenia powieści. Ocaliła fragmenty rękopisów, wyciągając je z ognia gołymi rękami: „Krzyknęła cicho, wyciągnęła z pieca gołymi rękami ostatni jeszcze nie spalony, zaledwie tlący się na krawędziach plik papierów i rzuciła go na podłogę. Dym natychmiast wypełnił pokój. Zadeptałem ogień, a ona opadła na kanapę i zaczęła płakać, niepohamowanie, spazmatycznie.”Gdy ukochany zniknął, myślała o nim, zastanawiała się, gdzie jest, a jej miłość ani na chwilę nie wygasła. Cierpiała z jego powodu, modliła się i błagała go, by „uwolnił” ją z myśli o sobie, lecz jego wizja i tak nieustannie ją prześladowała: „Jeżeli jesteś na zesłaniu, to dlaczego nie dajesz znaku życia? Ludzie przecież dają znać o sobie. Przestałeś mnie kochać? Nie, jakoś nie mogę w to uwierzyć. A więc zesłano cię i umarłeś... Jeżeli tak, to proszę - zwolnij mnie, pozwól mi wreszcie żyć, oddychać!” Była gotowa zrobić wszystko, żeby go odzyskać. Zawarła pakt z diabłem. Wytypowano ją spośród wielu moskiewskich Małgorzat, bo tylko ona mogła być idealną gospodynią balu. Jak twierdził Korowiow, płynęła w niej królewska krew, a na balu zwanym balem stu królów musiał być ktoś z królewskiego rodu. Miała przecież zostać partnerką samemu władcy piekieł: „ – Utarła się tradycja (...) – że gospodyni balu musi mieć na imię Małgorzata, to po pierwsze, a po drugie – powinna pochodzić z miejscowości, w której bal się odbywa. (...) Odszukaliśmy w tym mieście sto dwadzieścia jedną Małgorzatę, i czy pani uwierzy – Korowiow z rozpaczą klepnął się po udzie – żadna się nie nadaje! Aż wreszcie szczęśliwy traf... (...) - Ach królowo – filuternie terkotał Korowiow – kwestie krwi to najzawilsze problemy na świecie!”strona: 1 2 Zobacz inne artykuły:Partner serwisu: kontakt | polityka cookies Kryje się coś niedobrego w mężczyznach, którzy unikają wina, gier, towarzystwa pięknych kobiet i ucztowania. Tacy ludzie albo są ciężko chorzy, albo w głębi duszy nienawidzą otoczenia. Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata więcej. Dodał/a: Arek.
›Mistrz .NET - ostatni dzwonek... 17:02Przypominamy, że tylko do jutra można rejestrować się do DrugichOgólnopolskich Mistrzostwach Programistów .NET. Konkurs rozpoczniesię w czwartek 27 kwietnia. Konkurs daje wyjątkową szansę rywalizacji i sprawdzeniaswojej wiedzy z zakresu platformy Microsoft .NET. Ponadto jest tobardzo dobra okazja aby poszerzyć swą wiedzę, skonfrontować zinnymi programistami, a dodatkowo zdobyć certyfikat. Oczywiście najlepsi mogą liczyć na nagrody, zwycięzca otrzymaFerrari - Acera Ferrari :-), można również wygrać konsolę XBox360oraz odtwarzacz MP3 Creative Zen. Poprzednia edycja cieszyła sięolbrzymim zainteresowaniem, mamy nadzieję że kolejna dostarczy niemniej emocji. Wszystkich, którzy czują się na siłach zapraszamy do rejestracji nastroniekonkursowej.

Małgorzata początkowo zażyczyła sobie, by dzieciobójczyni spotkanej na balu - Friedzie, nikt już nie podkładał: a) ubranek dziecięcych. b) ciała dziecka, które zabiła. c) pukli włosów zamordowanego maleństwa. d) chusteczki. Rozwiązanie. Annuszka przyczyniła się do śmierci Berlioza wylewając: a) wódkę. b) kawę.

Geneza utworu Polska wersja utworu została sporządzona w XV wieku prawdopodobnie przez zakonnika z Mazowsza. Autor podkreślił funkcję dydaktyczną, której miał utwór służyć. Historię Polikarpa określił mianem egzemplum, czyli przykładu. Problematyka Motyw vanitas w utworach średniowiecznych Motyw śmierci i jej absolutnej władzy nad człowiekiem, przemijanie wszystkiego, co ziemskie, pojawiał się szczególnie często w literaturze średniowiecznej. Na żywotność motywów wanitatywnych (łac. Vanitas – marność) wpływ miał niewątpliwie Kościół, który jako instytucja dominująca w średniowieczu, starał się odciągnąć ludzi od spraw doczesnych, od dążenia do zgubnych rozkoszy, a kierował uwagę wiernych na wszystko, co było związane z życiem wiecznym. Dodatkowy wpływ na rozwój utworów traktujących o kruchości ludzkiego życia miały liczne klęski żywiołowe, epidemie, które uświadamiały ludziom, jak ulotne i krótkie jest życie człowieka, który poddany został prawu przemijania, a na koniec – śmierci. Właśnie dlatego starano się przekonać ludzi, by zadbali o to, co najważniejsze, czyli o wartości duchowe, bo to one, w ostatecznym rozrachunku z życiem, liczą się najbardziej. Świadectwem obsesyjnej postawy wobec śmierci są liczne gatunki literackie, które mówią o przemijaniu i śmierci, jak: dialogi, skargi, żale, egzepmla. Treść utworu Polikarp „mędrzec wieliki, mistrz wybrany”, prosił Boga, aby dane mu było ujrzeć Śmierć, bo bardzo był ciekaw, jak ona wygląda. Kiedy wszyscy ludzie opuścili kościół, on pozostał i modląc się żarliwie, prosił Boga o spotkanie ze Śmiercią. Pan Bóg zadośćuczynił jego prośbie i nagle przed oczyma Polikarpa zjawiła się Śmierć: Uźrzał człowieka nagiego, / przyrodzenia niewieściego, / obraza wielmi skaranego(…) / chuda, blada, żółte lice / l[e]ści się jako miednica. Polikarp okropnie przestraszył się tego widoku – „padł na ziemię, eże stęknął”. Jednak, gdy początkowy strach minął, zaczął ze Śmiercią rozmawiać, wypytywać ją o różne rzeczy. Nade wszystko chciał wiedzieć, dlaczego ludzie są u niej w takiej niełasce i czy można ją przekupić: dałbych dobry kołacz upiec, / bych mogł przed tobą uciec. Śmierć, odpowiadając na pytania Polikarpa, podkreślała, jak potężna jest i wszechmocna. Jawi się w utworze jako sędzia i kat szczególnie okrutny dla grzeszących. Mnogość postaci, które „morzy w dzień i w nocy” zadziwia, bo „zbawia żywota” cesarzy i królów, astrologów, filozofów, kupców, rzemieślników, handlarzy niewolnikami, kramarzy, sędziów, przeorów, kanoników, proboszczów, kupców, morderców, dobrych i złych ludzi. Przypomina też o kruchości i przemijalności życia, o tym, jak złudny i zwodniczy jest majątek, za którym gonimy: co nam pomogło odzienie, / albo obłudne jimienie, / cośmy się w niem kochali, / a swe dusze za nie dali?. Zwraca uwagę, że kto żyje dobrze i uczciwie, nie ma potrzeby obawiać się Śmierci, bo „pójdzie w niebieskie radości. Elementy religijne i świeckie w utworze Podjęcie tematu śmierci to pierwiastek typowo religijny. Refleksje dotyczące przemijalności i kruchości życia ludzkiego, a także dominacji Śmierci nad nimi, były zawarte w utworach o charakterze religijnym. Jednak sam opis Śmierci, z którą Polikarp rozmawiał ma charakter humorystyczny, a więc typowy dla literatury świeckiej. Zachowanie Śmierci też jest zabawne i nieco dziwne, bo jest zarozumiała, złośliwa, kpi sobie z Polikarpa. Reakcja bohatera na widok Śmierci też bawi czytelnika, a więc utwór nie należy do typowej liryki religijnej, bo oprócz elementów religijnych, zawiera i pierwiastki świeckie. Taniec Śmierci (franc. dance macabre) Częsty motyw pojawiający się w średniowiecznej literaturze i sztuce. Przedstawiano Śmierć, zwykle w postaci kościotrupa, prowadzącego za sobą roztańczony korowód ludzi, reprezentujących wszystkie stany społeczne. Sztuka umierania (łac. ars moriendi) To bardzo popularne utwory, które zawierały refleksje na temat śmierci i wskazówki, jak właściwie przygotować się do niej. Czasem nawet były to po prostu scenariusze, jak zachowywać się w momencie umierania. Gatunek literacki Jest to wierszowany dialog, jeden z licznych, w literaturze średniowiecznej, utworów moralistyczno-wychowawczych, przedstawiających znikomość życia ziemskiego. Wiersz zdaniowo-rymowy, typowy dla literatury średniowiecza, oparty na tym, że w każdym wersie zamykało się jedno zdanie lub jednorodny człon zdaniowy (bez przerzutni). Był to wiersz rymowy, asylabiczny (o różnej liczbie sylab w wersie), wykonywany przy akompaniamencie jakiegoś instrumentu. Kontynuacje i nawiązania obraz, w kościele bernardynów w Krakowie, przedstawiający artystyczną wizję Śmierci;Taniec Śmierci, zabytkowy obraz znajdujący się w Katedrze Tarnowskiej;Hans Holbein Taniec Śmierci;Andrzej Wróblewski Szofer niebieski. Bibliografia przedmiotowa J. Starnawski, Średniowiecze. Poezja religijna, Warszawa Taszycki, Najdawniejsze zabytki języka polskiego, Wrocław Witczak, Literatura średniowiecza, Warszawa Włodarski, Rozmowa Mistrza ze Śmiercią, [w zbiorze:] Lektury polonistyczne, t. II, pod red. A. Borowskiego i J. S. Gruchały, Kraków 1997. Mistrz również nie próżnuje, a oto efekty: - Wtorek z pewnością będzie intensywnym dniem, to ostatni dzwonek na organizację dnia z naszą ukochaną! Facebook 9. Głupi dowcip Korowiowa Prezes spółdzielni mieszkaniowej - Nikanor Iwanowicz Bosy dostał się do opieczętowanego mieszkania Berlioza. Zauważył w nim dziwacznego mężczyznę w binoklach, który przedstawił się jako Korowiow. Nieproszony lokator nakazał zameldować na pobyt czasowy niejakiego Wolanda i jego świtę. Usługa miała być sowicie opłacona, ponadto Bosy otrzymał łapówkę. Zachowanie prezesa nie spodobało się messerowi. Za jego aprobatą Korowiow, przedstawiając się jako Timofiej Kwascow, poinformował milicję, że Nikanor Iwanowicz Bosy przechowuje w swoim domu walutę. Funkcjonariusze znienacka zjawili się w prywatnym mieszkaniu prezesa, przeszukali przewód wentylacyjny i znaleźli ukryte, nielegalne dolary, które uprzednio były „łapówkarskimi” rublami. Prezesa aresztowano. Nikanor Iwanowicz Bosy – prezes spółdzielni mieszkaniowej, do której należał dom numer 302 – A przy ulicy Sadowej zaczynał mieć kłopoty. Rozpoczęły się one od momentu śmierci Berlioza. Trzypokojowe mieszkanie denata zostało opieczętowane i oddane do dyspozycji spółdzielni, która mogła nim zawiadywać do momentu pojawienia się spadkobierców. Specjalna komisja zabezpieczyła rękopisy i rzeczy literata. Wtedy właśnie zaczęli pojawiać się pierwsi zainteresowani oraz napływać podania dotyczące wynajmu. Prezesa spółdzielni dręczono telefonami i wizytami. Udał się w końcu do owego mieszkania numer pięćdziesiąt. Zapasowymi kluczami otworzył drzwi, przywoływał Grunię, lecz służącej nie było. Zerwał pieczęcie z gabinetu redaktora, a przy jego biurku przyuważył nieznajomego mężczyznę w kraciastej marynareczce, w binoklach i w dżokejce. Zdziwił się jego obecnością, ponieważ przebywanie na terenie należącym do nieboszczyka było zabronione. Dziwny obywatel przedstawił się jako Korowiow – „tłumacz przy osobie cudzoziemca”. Wyjaśnił, że on i jego przełożony Woland są tu zgodnie z życzeniem i za aprobatą dyrektora Varietes – Stiepana Lichodiejewa, dopóki ów nie wróci z Jałty. Kazał poszukać Bosemu w teczce listu od Stiopy, w którym ten wyraża zgodę na gościnę i nakazuje zameldować gości na pobyt czasowy. W dodatku przysługa ta miała być sowicie opłacona przez samego mistrza czarnej biurze turystyki zagranicznej, z którym skontaktował się Bosy nie czyniono żadnych problemów z meldunkiem, wobec tego zawarto umowę. Według niej najemca miał zapłacić za tygodniowy pobyt swój i świty pięć tysięcy rubli. Prezes był niezmiernie rad z takiego obrotu sprawy, tym bardziej, że spółdzielnia przeżywała ostatnio kłopoty finansowe. Dodatkowo otrzymał zapłatę za fatygę – czterysta rubli. Skrępowany poprosił jeszcze o dwa bilety na „diaboliczny” występ – dla siebie i małżonki – Pelagii Antonowny, po czym dziwiąc się samemu sobie, że nie zapytał obcego o szczegóły dostania się do opieczętowanego mieszkania, opuścił je. Woland zirytował się wizytą prezesa i zapragnął go więcej nie widzieć: „Wystarczy, że rozkażesz, messer” – odrzekł Korowiow i wykręcił numer milicji. Przedstawił się jako jeden z lokatorów domu – Timofiej Kwascow i doniósł, że prezes spółdzielni przechowuje u siebie w łazience zawinięte w papier i ukryte w przewodzie wentylacyjnym dolary. Bosy po dotarciu do swojego lokum, wyjął pieniądze – czterysta rubli i schował je w przewodzie wentylacyjnym, a następnie spokojnie zasiadł do obiadu, który niechybnie przerwało przybycie funkcjonariuszy w cywilu powiadomionych o ukrytym „skarbie”. Poszukiwanie rozpoczęli od podejrzanego miejsca i znaleźli w nim czterysta nie rubli, ale dolarów. Prezes nie wiedział, jak się wytłumaczyć. Zrzucił winę na swoich wrogów i na bandytę w binoklach – Korowiowa, ale gdy sięgnął do teczki w celu okazania dowodów, niczego w niej nie znalazł. Nie było listu od Stiopy, umowy, paszportu cudzoziemca, ani biletów i, co gorsza, pieniędzy. Bosego wyprowadzono z mieszkania, a rzekomy denuncjator Kwascow zacierał ręce z radości, obserwując całą akcję. Po chwili jego również wywołano i 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 Annuszka przyczyniła się do śmierci Berlioza wylewając:a) wódkęb) kawęc) mlekod) olejNa polecenie Afraniusza, „wywabiła” zakochanego w niej Judę za miasto – do ogrodu Getsemani:a) Kamab) Masenac) Nisad) KiraAzazello rozmawiał po raz pierwszy z Małgorzatą:a) na placu przed Kremlemb) na Placu Smoleńskimc) na Patriarszych Prudachd) na Arbacie
"Pandemia złamała nas i nasze rodziny, więc skoro otworzyły się kina, warto wybrać się do nich na film, który będzie po prostu bardzo przyjemnym sposobem na spędzenie czasu" - mówi w rozmowie z Wirtualną
Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Mistrz i Małgorzata Mając dziewiętnaście lat wyszła za mąż, ale nie była szczęśliwa. Przeczuwała, że istnieje inna, pokrewna jej dusza, którą musi odnaleźć. Z tegop powodu pewną wiosną wybrała się na spacer, niosąc w ręku zwracający uwagę bukiet mimozy. Tak naprawdę nie potrzebowała wspaniałego domu – gotyckiej willi, ani pieniędzy, potrzebny był jej mistrz. Kochała go, a gdy pamiętnej jesiennej nocy opuszczała jego dom, by wrócić nazajutrz, nie wiedziała, że rozstają się na bardzo długo. Powróciła wówczas samotna do swojego domu i pędziła smutny, nostalgiczny żywot. Wyrzucała sobie, że źle uczyniła, wracając wieczorem do męża, podczas gdy ukochany borykał się z nieznaną duchową chorobą i lękami. Pewnej nocy miała sen, po którym uwierzyła, że w jej smutnym życiu zajdzie jakaś zmiana, najprawdopodobniej na lepsze: „Niewątpliwie coś się wydarzy, ponieważ nic nie może trwać wiecznie. A poza tym mój sen był proroczy, dam za to głowę...” Przyśnił jej się drewniany domek pośród dziwacznego krajobrazu, a z domku wyszedł mistrz. Wytłumaczyła sobie, że najdroższy dał jej znak i niebawem się spotkają. Mąż Małgorzaty wyjechał na trzy dni, miała więc czas dla siebie. Postanowiła spędzić go wedle uznania. Rankiem sięgnęła do dawnych zapisków mistrza, przeczytała fragmenty ocalonego brulionu, porozmawiała z Nataszą – służącą, która donosiła jej dziwne wieści z ostatnich dni: o obcym sztukmistrzu, który narobił rozgardiaszu w moskiewskim Varietes. Małgorzata uznała, że służąca opiera swoją relację na plotkach, bo takie rzeczy przecież się nie zdarzają. Następnie wsiadła do trolejbusu, gdzie usłyszała strzępy dziwnej rozmowy. Jacyś obywatele opowiadali, że pewnemu nieboszczykowi w dniu pogrzebu skradziono z trumny głowę. Chwilę później, siedząc na ławeczce pod murami Kremla, rozmyślała o mistrzu: „Jeżeli jesteś na zesłaniu, to dlaczego nie dajesz znaku życia? Ludzie przecież dają znać o sobie. Przestałeś mnie kochać? Nie jakoś nie mogę w to uwierzyć. A więc zesłano cię i umarłeś... Jeśli tak, to proszę - zwolnij mnie, pozwól mi wreszcie żyć, oddychać!”Pewien mężczyzna, zwabiony jej urodą i samotnością, przysiadł na ławce, ale odszedł porażony jej posępnym spojrzeniem. Obok przejechał kondukt pogrzebowy z trumną okrytą wieńcami, ale ludzie towarzyszący zmarłemu w ostatniej drodze byli dziwnie zmieszani. Małgorzata zastanowiła się, czyj to może być pogrzeb i nagle usłyszała odpowiedź: „Michała Aleksandrowicza Berlioza (...) – przewodniczącego Massolitu.” Nieznajomy w dziwacznym stroju potwierdził to, co już usłyszała od służącej, że to właśnie temu nieboszczykowi skradziono głowę, a uczestnicy pochówku zastanawiają się kto, w jaki sposób i kiedy ją ukradł oraz gdzie ukrył zdobycz. Małgorzata domyśliła się, że w kondukcie idą literaci. Ekscentryczny mężczyzna wskazał jej krytyka Łatuńskiego, a następnie zaprosił na bal do pewnego cudzoziemca, czym niezmiernie zadziwił młodą mężatkę. By ją przekonać o prawdziwości swoich słów i zamiarów, zacytował fragment powieści mistrza. Małgorzata uwierzyła, tym bardziej, że Azazello znał fakty z jej życia, wiedział, gdzie ukrywała cenne zapiski ukochanego, a co najciekawsze – znał jej myśli. Ponadto zapewnił ją, że mistrz żyje. Zakochana Małgorzata była gotowa na wszystko. Azazello podarował jej specjalny, „regenerujący” krem w złotym pudełeczku. Tym cudownym preparatem miała natrzeć wieczorem całe ciało, polecił jej by oczekiwała na telefon ze specjalnymi poleceniami. „ (...) decyduję się na to wszystko ze względu na niego, bo na nic na świecie nie mogę już liczyć i nie mam nadziei (...) Zgadzam się, zgadzam się na tę komedię z wcieraniem maści, zgadzam się jechać, gdzie diabeł mówi dobranoc!” – usprawiedliwiała się. 20. Krem Azazella Zgodnie ze wskazówkami Azazella, Małgorzata wtarła krem w całe ciało. Od razu odmłodniała, wyglądała na dwudziestolatkę i czuła się tak lekko, że mogła unosić się nad ziemią. Służąca Natasza była oczarowana jej wyglądem. Siedząc rozebrana na okiennym parapecie, zagadywała do sąsiada Nikołaja Iwanowicza, lecz wkrótce zadzwonił telefon i musiała szykować się do lotu. Dzięki zaklęciu „niewidzialna” stała się niewidoczna. Po chwili odfrunęła na 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 Szybki test:Małgorzata była inteligentną:a) czterdziestolatkąb) trzydziestolatkąc) trzydziestopięciolatkąd) dwudziestopięciolatkąRozwiązanieWoland podpisał kontrakt na magiczne występy w teatrze Varietes z:a) Arkadiuszem Apołłonowiczemb) Stiopą Lichodiejewemc) Nikanorem Iwanowiczemd) WarionuchąRozwiązanieMałgorzata początkowo zażyczyła sobie, by dzieciobójczyni spotkanej na balu - Friedzie, nikt już nie podkładał:a) chusteczkib) ciała dziecka, które zabiłac) ubranek dziecięcychd) pukli włosów zamordowanego maleństwaRozwiązanieWięcej pytań Zobacz inne artykuły: Partner serwisu: kontakt | polityka cookies
. 215 269 185 385 55 297 87 148

mistrz i małgorzata ostatni dzwonek